Duchy istnieją | Tomasz Węcki "Wtajemniczenie"








Autor: Tomasz Węcki
Tytuł: Wtajemniczenie


Przestałam czytać książki fantasy. Stało się to już jakiś czas temu, a powód był jasny. Nie chcę generalizować ani deprecjonować powieści tego gatunku, zakładam, że trafiałam na niewłaściwe woluminy.

Od twórczości fantasy odrzuciły mnie nadmierne próby imitacji stylu Andrzeja Sapkowskiego i opowieści, które choć przeznaczone dla starszego grona czytelników, fabułą bardziej przypominały słabe utwory młodzieżowe. Oczywiście były aspekty, które je odróżniały - choćby ilość wulgaryzmów. Nie sądzę jednak, by pozytywnie wpływało to na jakość utworu.

Nie przedłużając wstępu - zapewne moje ucieczki od fantastyki trwałyby dłużej, gdybym nie zainteresowała się Wtajemniczeniem Tomasza Węckiego. Autor postanowił mi zaufać, otrzymałam egzemplarz recenzencki i zabrałam się za czytanie ;)

Duchy istnieją. Żerują na naszych emocjach. Autor przedstawia nam Tomasza Zająca, mężczyznę po trzydziestce, który je widzi. Niestety reszta społeczeństwa nie ma tyle szczęścia i czasem obserwuje ze zdziwieniem wyczyny Tomka, który przecież stara się bronić ludzi przed zagrażającymi im stworami.

Narracja jest przejrzysta, czasem humorystyczna, choć fragmenty książek czytanych przez bohatera są dość osobliwe... W sumie nawet Tomek nie jest nimi zachwycony. Dlaczego sięga po taką lekturę? Tego musicie dowiedzieć się sami. 

Pomysł jest całkiem ciekawy - za pomocą duchów wyjaśnia nasze lęki i słabości, chóć pojawiają się też i takie stwory, które żywią się pozytywnymi emocjami czy marzeniami. Główny bohater napotyka tajemniczego wroga, którego postanawia zwalczyć - jest cel, akcja, tylko... Czy nie przychodzi mu to zbyt łatwo?

Nie mówię, że Tomek staje przed potworem, rzuca zaklęcie, a wszystko kończy się szybko i po jego myśli. Porachunki z duchami nie zawsze są proste, za to w kontaktach z ludźmi... Dość często kłamstwa uchodzą mu na sucho, a zdobywanie informacji nie sprawia mu trudności. Są sytuacje, w krórych korzysta z magicznego wsparcia, ale i takie, gdy dowiaduje się wszystkiego bezproblemowo. Nie wiem czy na miescju bohaterów tak łatwo zaufałabym obcemu mężczyźnie, który czasem wykonuje podejrzane ruchy i pokazuje dziwne obrazki ;)

Jeśli lubicie fantastykę i macie dość pseudo-Sapkowskich, to myślę, że możecie śmiało sięgnąć po Wtajemniczenie. Nie nastawiajcie się jednak na strony pełne krwawych bitew, szpetnych ran czy cierpień. W tej książce walka przebiega w zupełnie inny sposób. Oczywiście nie oznacza to, iż żaden z bohaterów nie ucierpiał...


https://creativecommons.org/licenses/by-nc-sa/3.0/pl/legalcode



Komentarze

  1. Pseudo-Sapkowscy mówisz... Sapkowskiego nie czytałam, jakoś mnie on odrzuca. Bardziej cierpię przez pseudorowlingi i, co najgorsze, pseudotolkieny... Brr. Wiem, że to poza tematem, ale wielu autorów, czy też ałtorów, bo ich "dzieła" wręcz bolą, kopiuje styl Tolkiena, a potem mówią o nim w słowach mających go ośmieszyć, z których aż kipi zawiść :v sama nie lubię Tolkiena, ale nie da się ukryć, że to, co tworzył, to był majstersztyk.
    Co do książki - nie czytałam, ale recenzja jest całkiem zachęcająca :P problem w tym, że ilekroć sięgam po polskie książki, tylekroć jestem zawiedziona, przynajmniej jeśli chodzi o fantastykę.
    Ale ale, postanowiłam skomentować, bo jedna rzecz mnie uderzyła, a tej konkretnej rzeczy szczerze nienawidzę - mylenie pojęć "fantasy" i "fantastyka". TO NIE JEST TO SAMO! Napisałaś o ucieczkach od fantastyki, ale zamieszczasz recenzję książki Kinga. Stephen King też tworzy FANTASTYKĘ. Nie Fantasy, on tworzy horrory, a według Wikipedii zamiennym określeniem dla "horror" jest "fantastyka grozy". Polecam to przeczytać :
    http://stonawski.efantastyka.pl/blog/index.php/2015/10/fantastyka-a-fantasy-o-gatunkow-rozroznianiu/
    Mylenie "fantasy" i "fantastyki" to chyba najgorszy bubel, jaki może się zdarzyć recenzentowi :s
    A jeśli chcesz naprawdę dobre fantasy, polecam Gaimana, Pratchetta, Bretta, Sandersona... W tych dwóch ostatnich faktycznie znajdziesz "strony pełne krwawych bitew, szpetnych ran czy cierpień", ale wszystko opisane w mistrzowski sposób. Gaiman to mój ukochany autor ever, nie mogę się oderwać od jego utworów, a przy książkach Pratchetta po prostu świetnie się bawi. Poza tym Lovecraft, albo na przykład "Gra Endera" Carda... Faktycznie złe książki sobie wybierałaś, bo pseudosapkowskiego wcale nie ma tak dużo :P
    Pozdrawiam i piątka!
    ~Anon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale nie rozumiem z jakiego powodu recenzja książki Stephena Kinga posłużyła za dowód, iż nie rozróżniam gatunków literackich. Post ten dotyczy powieści, którą czytałam jakiś czas temu, a moje ucieczki od fantastyki - chwili obecnej. Przyznaję, że może była to zbyt duża generalizacja, bo chętnie przeczytałbym horror wspomnianego autora, ale zapewne w najbliższym czasie nie sięgnę po książkę należącą do któregoś z pozostałych podgatunków fantastyki.
      A jeśli mowa o kopiowaniu stylu... Trudno jest znaleźć pseudosapowskiego, nie czytając Sapkowskiego ;)
      Pozdrawiam i piąteczka ;*

      Usuń
    2. W takim razie zwracam honor :3 recenzję tę czytałam wcześniej, wypadło mi z głowy, że to powrót.
      Pewnie trudno, ale wiem, na czym ten styl Sapkowskiego polega, sporo się o nim nasłuchałam. I żadna z tych naprawdę dobrych fantastycznych książek nie wygląda jak kopiowanie jakiegokolwiek stylu :P serdecznie je polecam, ale jeśli nie masz ochoty ich czytać, to trudno, i tak będę czytać Twoje recenzje.
      Mam nadzieję, że nie potraktowałaś tego jako hejt, chciałam tylko dokładnie wyjaśnić sytuację, a sama wiesz, że mam w zwyczaju robić to dosadnie :x po prostu trafiłam na parę osób, które używają tych dwóch określeń zamiennie, nie rozumiejąc ich, cieszę się więc, że do nich nie należysz.
      Pozdrawiam jeszcze raz!

      Usuń
    3. Nie, nie potraktowałam tego jako hejtu ;)
      Może przeczytam książki, o których pisałaś ;) Muszę tylko mieć humor na ten gatunek ;P
      Pozdrawiam ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty