Jakie tajemnice skrywa Hotel Varsovie? | Sylwia Zientek "Hotel Varsovie. Klątwa lutnisty"




Autor: Sylwia Zientek
Tytuł: Hotel Varsovie. Klątwa lutnisty

Hotel Varsovie. Klątwa lutnisty to pierwsza część sagi rodzinnej autorstwa Sylwii Zientek. Podjęłam się zadania napisania recenzji tej powieści już jakiś czas temu, licząc, iż uda mi się opublikować ją szybciej. Niestety realia studenckiego życia (sesja -.-) kilkakrotnie zmusiły mnie do odłożenia książki na rzecz notatek. 

Przed rozpoczęciem lektury kilka razy zastanawiałam się, dlaczego zdecydowałam się przeczytać Hotel Varsovie - niestety poprzednia saga rodzinna, która trafiła w moje ręce sprawiła, iż trudno było mi przełamać się i sięgnąć po książkę tego typu. Intrygujący opis recenzowanej dziś powieści sprawił jednak, że postanowiłam skusić się i dać jej szansę. Tajemnice, skandale, pasje, żądze... Uznałam, iż książka albo mi się spodoba, albo... Rozbawi. Po zakończeniu Warkocza sięgnęłam, więc od razu po Hotel Varsovie, by przekonać się czy fabuła mnie zainteresuje. 

Akcja powieści przedstawia historię rodu hotelarzy, skupiając się na życiu trzech jego przedstawicielek. Kalina, Eleonora i Dana to trzy silne kobiety, postaci ciekawie skonstruowane, o burzliwych życiorysach. Ponadto w powieści możemy odnaleźć czwartą bohaterkę, którą jest miasto Warszawa. 

Śledząc fabułę uznałam z początku, iż najciekawsza jest rozgrywająca się w XVII wieku, historia Kaliny. Ten element opowieści rozpoczął się w rzeczywistości od opisu dramatycznych chwil z życia jej szwagra, jednak to właśnie ona wydała mi się centralną postacią. Jej charakter i siła sprawiły, iż stała się o wiele bardziej interesująca od Laurentego Żmija, lutnisty, który marzył o własnym zajeździe. 

Eleonora, bohaterka z XIX-wiecznej części powieści z początku wzbudziła we mnie najmniejszą sympatię. Z czasem... Zmieniłam co do niej zdanie. Akcja nabrała tempa, tajemnice zaczęły się nawarstwiać, a jej bliscy podejmowali z pozoru niezrozumiałe decyzje. Zaczęłam wtedy czytać rozdziały jej poświęcone z o wiele większym zainteresowaniem.

Trudno jest mi odnieść się do Dany. Jest ona bohaterką współczesną, która przybywa do Warszawy, chcąc odzyskać rodzinną nieruchomość, jaką jest oczywiście hotel. Kobieta pojawia się na kartach najrzadziej, przez co niełatwo jest ją określić. Pozostaje mi chyba poparcie początkowych odczuć Janka, prawnika, który zajmuje się jej sprawą - Dana była... Dziwna. Paradoksalnie zaczęła mnie intrygować wraz z końcem powieści. (Może dowiem się o niej czegoś więcej z kolejnego tomu).

Post udostępniony przez Opowiem Ci bajkę (@opowiemb)


Nie będę kłamać - Hotel Varsovie to nie książka "w moim typie". Coś mnie jednak skłoniło do jej przeczytania i tego nie żałuję. Nie męczyłam się podczas tej lektury, cała historia była spójna i poprowadzona w sposób, który sprawił, iż prawdziwie się nią zainteresowałam. Myślę, że niewątpliwym plusem powieści jest Warszawa. Autorka z biegiem fabuły przedstawiała historyczne obrazy miasta, które nie były nachalne i nie przysłaniały głównych wątków. Ponadto w nocie zawartej na koniec Hotelu... możemy odnaleźć źródła, z których korzystała Sylwia Zientek. Myślę, iż fani powieści historycznych powinni być zachwyceni :) 

Co mogę dodać? Zakończenie jest wredne. (Oczywiście piszę to z przymrużeniem oka). Nie spodziewałam się, iż na ostatniej stronie dowiem się czegoś, co sprawi, iż będę do tego stopnia zainteresowana drugim tomem! Owszem, nie wykluczałam wcześniej, iż po niego sięgnę, jednak to głównie przez epilog jestem zaintrygowana dalszym biegiem zdarzeń. 

Klątwę lutnisty oceniam dość pozytywnie. Sądzę, iż wielbiciele sag rodzinnych i powieści o tle historycznym powinni odnieść się do niej jeszcze cieplej. Jeśli dzisiejszy wpis zachęcił Was do sięgnięcia po tę książkę... Zachęcam, by zrobić to jak najszybciej - istnieje ryzyko, iż Was również zakończenie wprawi w stan ciekawości, a wtedy będziecie mogli spokojnie rozpocząć lekturę drugiego tomu,  Buntu chimery, zaraz po wydaniu - 04.04.2018 ;)

Komentarze

  1. A mi zdecydowanie nie po drodze z tego typu książkami. Chociaż może warto czasem spróbować? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto :) Jak pisałam - nie jestem fanką sag rodzinnych, a tę czytało mi się całkiem przyjemnie :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty