Czy warto sięgnąć po "Behawiorystę"? | Remigiusz Mróz "Behawiorysta"




Autor: Remigiusz Mróz
Tytuł: Behawiorysta

Rzadko zdarza się, bym przerywała na kilka dni czytanie danej książki, jeśli nic mnie do tego nie zmusza. Zrobiłam to jednak w przypadku Behawiorysty - po trzech stronach odłożyłam powieść i nie wracałam do niej przez cały weekend. Co zabawne, gdy ponownie wzięłam tę książkę do ręki, siedziałam z nią kilka godzin śledząc z ciekawością fabułę. 

Akcja powieści toczy się w Opolu, gdzie zamachowiec przejmuje przedszkole. Sytuacja jest dość skomplikowana - mężczyzna prowadzi przy tym transmisję na żywo, którą każdy może obserwować w internecie, a przy tym zadecydować kogo przestępca ma oszczędzić, a kogo zabić. Pomysł jest dość interesujący - autor w prosty sposób sprawił, iż o życiu i śmierci poszczególnych bohaterów decydowała nie jedna postać, czarny charakter, ale cała przedstawiona społeczność.

Przyznaję, iż z początku nie spodobał mi się sposób narracji - i był to powód przerwania przeze mnie lektury. Jak pisałam, po powrocie do czytania wciągnęłam się w fabułę, a styl narracji przestał mi przeszkadzać. Muszę zaznaczyć, iż Behawiorysta wywarł na mnie dość dobre wrażenie. Książki Remigiusza Mroza cieszą się dużą popularnością i pozytywnymi opiniami, jednak sama po powieść sięgnęłam dość nieufnie ze względu na dość krótkie odstępy czasu między poszczególnymi premierami. Choć w szybkim pisaniu nie ma nic złego, to było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Mroza i obawiałam się, iż książka może mnie zawieść.

Autor prowadził akcję w szybkim tempie, zaskakując zwrotami akcji, a mimo drastycznych scen, w książce nie brakowało również humoru. Kreacja głównego bohatera, Gerarda Eldinga, nie była nudna. W powieści pojawiło się także wiele postaci drugoplanowych, lecz nie wprowadziły niepotrzebnego zamieszania, co z pewnością jest kolejnym atutem książki. 

By recenzja była pełna muszę również wspomnieć o mankamentach. Największy minus pojawił się przy trzecim uderzeniu zamachowca. Czytałam ten fragment ze sporym zainteresowaniem i napięciem, ale gdy dotarłam do opisu egzekucji... Wszystkie emocje towarzyszące lekturze opadły. Krew popłynęła strumieniami i choć nie mam nic przeciwko wprowadzaniu podobnych elementów fabuły, a tortury nie zostały opisane do końca, to sądzę, iż Behawiorysta zyskałby, gdyby czytelnik został postawiony przed faktem dokonanym - dla mnie opis sprawił, iż sytuacja stała się zbyt przerysowana.

Nie chcę jednak oceniać książki przez pryzmat jednego opisu i podtrzymuję swą pozytywną opinię, bo - jak wspominałam - powieść Remigiusza Mrożą wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Nie męczyłam się czytając i z zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów, więc nie żałuję, że sięgnęłam po Behawiorystę.

Od mojej niedawnej wycieczki do księgarni mam jednak wrażenie, iż dzisiejsza recenzja nie będzie kompletna - nawet jeśli wspomnę o wszystkim, co spodobało mi się w książce, o jej mankamentach i wątpliwościach, towarzyszących sięgnięciu po tę lekturę - a wszystko za sprawą Chrisa Cartera i jego powieści, której streszczenie było łudząco podobne do historii, którą już znam. Niewykluczone, iż temat Behawiorysty powróci, choć mam nadzieję, iż będzie to jedynie wzmianka, a Carter zaskoczy mnie przerażającym thrillerem, przy którym nie będę skazana na odczucie déjà vu.

Komentarze

Popularne posty