Mroczny zamek, duchy i tajemnice, czyli kilka słów na temat "Crimson Peak"
Przerażający? Raczej nie, ale trzeba tu sobie postawić pytanie czy Crimson Peak to horror, czy coś na wzór gotyckiego romansu. Mimo iż Wzgórze krwi zdobyło nagrodę za najlepszy film pierwszego z tych gatunków, bardziej skłaniałbym się do drugiej opcji.
Crimson Peak to film w reżyserii Guillermo del Toro. Przedstawia nam historię Edith Cushing, młodej pisarki, która wierzy w istnienie duchów. Dziewczyna poznaje czarującego Thomasa Sharpe'a, w którym oczywiście zakochuje się ze wzajemnością. Niedługo później biorą ślub i wyjeżdżają, by zamieszkać w ponurym zamczysku, które jest własnością Thomasa. Cały czas towarzyszy im Lucille, zaborcza siostra mężczyzny. Dziewczyna, która już od początku jawi się jako postać, której nie wolno ufać.
Co się dzieje w Crimson Peak? Jakie tajemnice skrywa mroczny dom Sharpe'a? O co chodzi z duchami? I kim w rzeczywistości jest Thomas? By się tego dowiedzieć trzeba obejrzeć film.
Opinie na temat Crimson Peak są różne. Niektórzy wychodzili z kina zawiedzeni, inni zadowoleni. Nie mogę powiedzieć, że film mi się nie podobał, ale lekko zdziwiło mnie zakończenie. Trochę nie pasowało mi do reszty fabuły. Nie sądzę, by wątki były poplątane. Jedynie spodziewałam się czegoś innego.
Dziwnym zbiegiem okoliczności, oglądając filmy, w których główną rolę gra Mia Wasikowska zawsze dużą uwagę przywiązuję do scenografii. W przypadku Crimson Peak była ona dużym atutem i z pewnością zasłużyła na zdobytą statuetkę. Zamek, kopalnia, wszystkie tajemnicze pokoje... Może trudno uwierzyć, że tak mógłby wyglądać dziewiętnastowieczny dom, jednak przez scenografię przebijała się perfekcja. Wszystko było starannie dopracowane i nie dało się tego nie zauważyć.
Wśród aktorów na sczególną uwagę zasługuje Tom Hiddleston. Początkowo jego rolę miał zagrać Benedict Cumberbatch, ale jeśli mam być szczera, to cieszę się z tej zamiany. Hiddleston świetnie odnajduje się niemal w każdym filmie. Udowodnił to choćby w statycznym Tylko kochankowie przeżyją, a w przypadku recenzowanego filmu został najlepiej oceniony spośród grających w Crimson Peak aktorów. Czy słusznie? Myślę, że tak.
Omawiając Wzgórze krwi nie można pominąć również Fernando Velazqueza. Jego muzyka idealnie podkreślała klimat filmu. Ciekawe i niepokojące kompozycje z pewnością przypadną do gustu wielbicielom sountracków. Przesłuchałam większość utworów i muszę przyznać, że mi się podobały.
Lubię Crimson Peak. Nawet jeśli był odrobinkę groteskowy. Może nie jest to najlepszy z filmów jakie oglądałam, ale nie zasnęłam w kinie, fabuła mnie wciągnęła, a to najważniejsze. Zapewne w trakcie seansu większość koneserów horrorów pozostanie niewzruszona, ale chyba nie na każdym filmie musimy się bać ;)
Komentarze
Prześlij komentarz