Wyluzuj


(Mam nadzieję, że post nie jest wyrównany do lewej strony i przepraszam za moje wieczne problemy informatyczne).


Nim stworzyłam tę stronę pomysł założenia bloga kiełkował w mojej głowie od dłuższego czasu. Przyjaciółka (pozdrawiam!) namawiała mnie wielokrotnie na publikowanie swej twórczości, na co się nie zdecydowałam. Idea jednak mnie nie opuszczała, sama podjęłam kilka prób i w końcu powstała moja obecna strona - Opowiem Ci bajkę.

Początek był bardzo dobry. Wyświetlenia rosły z każdym postem, aż któregoś dnia... Blog zamarł. Niestety miałam zbyt dużo obowiązków i zmuszona byłam do zamknięcia strony przynajmniej na jakiś czas. Wiedząc, iż z powodu kolejnego roku studiów sytuacja może się powtórzyć, postanowiłam temu jakoś zaradzić i wpadłam na pomysł rozciągnięcia w czasie publikacji.

Uznałam, iż plan nie jest zły - już zawieszając publikacje byłam oburzona, iż nie mam czasu na umieszczanie przynajmniej jednego wpisu na blogu w tygodniu i obiecywałam sobie lepszą organizację pracy, jednak wolałam być zabezpieczona. Faktem jest, iż czytam szybciej niż publikuję, dlatego zdecydowałam się nie zwiększać liczby ukazujących się w tygodniu wpisów. W ten sposób szybko zapełnił się kolejny miesiąc.

Dlaczego o tym piszę? Nie dlatego, by wypełnić kolejny piątek. Nie dlatego, że nic nie przeczytałam/obejrzałam ani nie mam pomysłu na ciekawszy wpis. Chciałam podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami, ponieważ krótko po stworzeniu harmonogramu straciłam radość publikowania (która na szczęście już powróciła). Wynajdywanie materiałów na wpis, czytanie i pisanie stało się nie tylko przyjemnością, ale i obowiązkiem, a przez to coś, co było moją pasją zaczęło mnie zniechęcać. 

Na biurku pojawił się stos przeczytanych książek i nie miałam siły, by napisać o nich choćby kilku słów. Sytuacja mnie męczyła, bo choć rozplanowanie wpisów miało być wyjściem, dzięki któremu Was nie zawiodę, to jednak mogłam śmiało stwierdzić, iż i tak pozostaje przynajmniej jedna osoba, która nie jest i nie będzie zadowolona, a byłam nią ja.

Skończyłam z tym od razu, gdy zdałam sobie z tego sprawę - choć na biurku czekała już nowa partia książek - i jestem z tego bardzo zadowolona. Ostatecznie jest to nie tylko blog recenzencki, wpisy dotyczące literackich początków pojawiają się już od początków jego istnienia, a ostatnio zdecydowałam się również na dzielenie się z Wami swą twórczością i... Piątki nie pozostają bez nowych publikacji.

Zdaję sobie sprawę, iż w związku ze zbliżającym się końcem roku akademickiego, ten post może wyglądać zabawnie, jednak piszę go fragmentami już od jakiegoś czasu (bo jednak miałam czas i recenzje się pojawiały ;P). Większość wpisów na tym blogu kończę zachętą do sięgnięcia po wskazaną powieść czy obejrzenia filmu, dziś jednak mam zamiar napisać czego nie polecam - przemieniania pasji w obowiązek i umieszczania kreatywności w sztucznych ramach. Może to jedynie doprowadzić do zniechęcenia i odebrać przyjemność z samorealizacji. 

Komentarze

Popularne posty