Pierwszy śnieg



Wpis dotyczący filmu Twój Vincent rozpoczęłam od wspomnienia zwiastunu, który nakłonił mnie do obejrzenia go, oferując wspaniały obraz, którego nie mogłam przegapić. W przypadku Pierwszego śniegu było podobnie - z tą jednak różnicą, iż niestety ekranizacja powieści Jo Nesbø mnie zawiodła. 

W dzisiejszej notatce nie zamierzam poruszać tematu książki - liczyłam, iż uda mi się ją przeczytać przed obejrzeniem filmu, ale muszę się przyznać, iż nie zdążyłam jej nawet kupić. Sądzę jednak, iż historia w niej przedstawiona może być dobrym thrillerem... Pozostaje mi jedynie to sprawdzić!

Pierwszy śnieg przedstawia śledztwo prowadzone przez Harry'ego Hole'a. Z nadejściem zimy zginęła kolejna osoba, a w jej ogrodzie znaleziono bałwana, który został ulepiony tak, by wpatrywał się w okno denatki. Na biurko detektywa trafia list, którego autor podpisuje się... Właśnie jako Bałwan.

Jak wspominałam - film zapowiadał się bardzo dobrze (mimo iż pomysł Bałwana może wydawać się śmieszny). Spodziewałam się szybkiej akcji, ciekawej fabuły i niecodziennego śledztwa, podczas gdy tempo filmu pozostawiało wiele do życzenia, a za jego największy minus muszę uznać denatów. Oglądając odniosłam wrażenie, iż sceny z ciałami miały być brutalne, jednak w ogóle mnie nie poruszyły - coś co miało szokować i wprowadzać element grozy raczej nie spełniło swego zadania.

Miałam nadzieję, iż Pierwszy śnieg będzie filmem, który obejrzę czekając w napięciu na kolejne sceny. Szkoda, że tak się nie stało. Choć skonfrontuję to z książką, to myślę, iż Michael Fassbender mógłby być dobrym Hole'm. Może gdyby postać była w filmie inaczej zarysowana? Prawdopodobnie wypadłby lepiej.

Muszę być obiektywna - nie był to najgorszy z tegorocznych filmów. Najlepszy też nie, ale jeśli ktoś chciałby wybrać się do kina, to nie sądzę, by zasnął na seansie.

Komentarze

Popularne posty