Gdzie zniknęła magia powieści? | Gregory David Roberts "Cień góry"






Autor: Gregory David Roberts
Tytuł: Cień góry (The Mountain Shadow)

Indie. Kolorowe, głośne i tętniące życiem. Niedawno zachęciłam Was do przeczytania Shantaramu i literackiej podróży po ulicach Bombaju. Mam nadzieję, że jesteście gotowi na powrót do tematu, ponieważ dziś przygotowałam recenzję Cienia góry, kontynuacji powieści Gregory'ego Davida Robertsa.

Choć napisałam o Shantaramie, iż szybko się go czyta i czytelnik nie męczy się przy tak obszernej lekturze, to niestety przyznaję, iż Cień góry zajął mi miesiąc. Głównym powodem były przerwy, w trakcie których przeczytałam cztery inne książki. Nie sądzę, by Cień góry był męczącą lub nudną powieścią, jednak myślę, że zabrakło tu kilku elementów, dzięki którym spodobał mi się Shantaram.

Od poprzednio opisanych wydarzeń minęły dwa lata. Część bohaterów umarła na kartach Shantaramu, niektórzy wyjechali... Na ich miejsce oczywiście pojawili się nowi, a Cień góry również charakteryzuje się ogromem postaci. Roberts ponownie dowodzi, iż potrafi sobie z tym poradzić i nie wprowadza niepotrzebnego chaosu. Są jednak bohaterowie, których brak wpłynął na książkę niekorzystnie. Mam na myśli głównie Prabakera, z którym zniknął humor. Oczywiście bez niego dalej można odnaleźć zabawne wątki. Nie da się jednak zaprzeczyć, iż Prabu był niezastąpiony w wywoływaniu uśmiechu na ustach czytelników.

Dwa lata wpłynęły również na znajomość miasta i obyczajów Indii - Lin jest już z nimi świetnie zaznajomiony, nic go zbytnio nie szokuje... Przez to powieść straciła dla mnie swoją magię! Nie oczekuję, by po takim czasie chodził po mieście z ciekawością turysty, ale w pierwszej części było wiele opisów zasad i tradycji. Indie bardzo mnie interesują i takie wątki były dla mnie ciekawe. W Cieniu góry ich zabrakło. Znamienna jest również zmiana tematyki, która skupia się tu głównie na "sprawach firmy", choć sama misja na Sri Lance, którą Lin obiecał wypełnić, w porównaniu do reszty powieści była dość nudna.

By nie skupiać się jedynie na negatywach - w powieści Gregory'ego Davida Robertsa ponownie możemy odnaleźć ów charakterystyczny sposób narracji i wiele ciekawych sentencji. Dodatkowo pojawił się większy nacisk na fakt, iż Lin jest pisarzem. Kontynuacja Shantaramu jest również bogata w debaty filozoficzne. Starzy wrogowie, nowi wrogowie - bohaterowie z pewnością się nie nudzą i powieść jest tak skonstruowana, iż czytelnik również nie powinien.

Przyznaję, iż trochę się zawiodłam na Cieniu góry. Nie była to jednak zła książka. Czytałam ją z przerwami, ale nie miałam też ochoty by ją sobie odpuścić (mam zwyczaj czytania książek do końca, ale zdarzały się powieści, przy których taki pomysł był niezwykle kuszący). Myślę, że ocena Cienia góry zależy głównie od tego, jak czytelnik postrzegał Shantaram. Gdybym recenzowała tą książkę niezależnie od niego, to zapewne wypadłaby lepiej. Jest to jednak sequel, dlatego nie zamierzam odcinać się od porównań. Podsumowując... Zabrakło Indii.

Komentarze

Popularne posty